Biedniejsi o 10 tysi, bogatsi o strop... i ból ple
Na początek może przestroga dla wszystkich, którzy planując budowę domu mają zamysł ażeby zbudować go sami i wydaje im się, że to takie hop-siup - otóż nie... To wcale nie jest hop-siup a już tym bardziej siup-hop. Dzisiaj dostaliśmy kolejną nauczkę, tudzież nabyliśmy kolejne budowlane doświadczenie - jak myślisz że będzie łatwo to z pewnością wrócisz z budowy obolały i wykończony :)
Ale do rzeczy - mamy strop, we wnętrzu zapanowało zacienienie i w życiu nie myślałem że brak widoku nieba nad głową mnie tak ucieszy. Wnętrze nagle zrobiło się jakby dwa razy większe, zaglądojąc do środka przez okna ma się wrażenie, iż spogląda się do jakiejś produkcyjnej hali... ale nie nie, to jest nasz domek w którym brakuje po prostu ścianek działowych.
Montaż stropu zajął 3 godziny. To co wisi nad naszymi głowami to jakieś 40 ton betonu i stali. Inwestorka z racji stanu "dwupak" żałuje że nie może wczłapać się do góry i pokazać naszemu "Juniorowi" jaką to piekną okolice mamy dookoła, chociaż jemu to pewnie i tak wszystko jedno - czy na dole czy u góry wszystko różowe. Ja zaś, obolały i potwornie zmęczony czekam tylko na wieczorny meczyk Euro 2016. Ale jak się wejdzie do domku to nawet zmęczenie nie przeszkadza i papa się cieszy :) Więc warto...